Największe* Polskie Forum o Metalu!
Wspaniały zespół Mikaela Akerfeldta czerpiący inspiracje z takich kapel jak Porcupine Tree. Połączenie death metalu z rockiem progresywnym daje wyśmienity efekt. Kamieniem milowym w dyskografi Opeth jest 'Blackwater Park' z 2001r. i to od niej najlepiej zaczynać przygodę z tym zespołem. Jeśli lubicie mocniejsze klimaty to polecam 'Deliverance' i 'Ghost Reveries', jeśli natomiast preferujecie lekkość bierzcie w ciemno 'Damnation', jest to płyta w pełni art/progressive rockowa. Także najnowsze 'Watershed' trzyma wysoki poziom i jest godna polecenia. Nie można też zapomnieć o pierwszych trzech longplay'ach. Można je dostać w specjalnym boxie, za bagatela 100zł.
Offline
A ja preferuję "Blackwater Park". Naprawdę świetny album, z wykopem, progresywny, a i partie spokojniejsze się znajdą. "Watershed" też stoi na wysokim poziomie, choć teledysk do "Burden" to imho niewypał. Opeth nie potrafi chyba wydać słabego albumu, po prostu znaleźli swój gatunek i czują się w nim dobrze - ba, nikt nie gra chyba tak jak oni. Co do "Damnation" - trochę przynudza, miejscami wręcz usypia, ale album sam w sobie (jako eksperyment) jest całkiem ciekawym zabiegiem :) Ale nic poza tym, bo ciężko się go słucha.
Offline
Nie nagrali złej płyty, Blackwater Park to jedna z moich ulubionych płyt w ogóle!
Kto się wybiera do Stodoły?
Offline
Z płytek Opeth najbardziej lubię album od którego zacząłem ich słuchanie i który niektórzy uznają (nie wiedzieć czemu) za najsłabszy - Still Life. Zdecydowanie najspójnieszy album jaki nagrali (z pominięciem Damnation - to chyba oczywiste), lepszy od Blackwater Park (to nieszczęsne Dirge for November). The Moor to jedno z najmocniejszych, najbardziej klimatycznych, najzajebistszych otwarć płyty jakie słyszałem - obok South of Heaven i Left Hand Path :) Z pozostałych najczęsciej słucham Orchid, My Arms Your Hearse, Wspomniane Blackwater Park i Damnation.
Watershed nie jest zły, chociaż te na siłę brutalne partie w Heir Apparent i Porcelain Heart jako całość potrafią wkurwić słuchacza. Heh, no i teledysk do Burden ssie :)
Offline
Łe... Przecież prawie każda płyta zaczyna się od killera (jeśli nie od intra, które też może być killerem). Nawet chujowe płytki potrafią zaskoczyć zajebistym wstępem, więc to trochę pisane nad wyrost, że to jest najlepsze otwarcie... Oczywiście to twoje zdanie, ale gdyby się zastanowić, to pewnie znalazłbyś sporo lepszych ;) Co nie znaczy, że The Moor to kiepski kawałek. a co do Dirge for November - ja cenię Blackwater Park za całość. Nie potrafię wyróżnić na nim dużo lepszego i gorszego utworu - po prostu jest to kawał zajebistej muzyki, ciężko tu doszukać się słabych punktów czy wad.
Offline
Shaimar napisał:
Łe... Przecież prawie każda płyta zaczyna się od killera (jeśli nie od intra, które też może być killerem). Nawet chujowe płytki potrafią zaskoczyć zajebistym wstępem, więc to trochę pisane nad wyrost, że to jest najlepsze otwarcie... Oczywiście to twoje zdanie, ale gdyby się zastanowić, to pewnie znalazłbyś sporo lepszych ;) Co nie znaczy, że The Moor to kiepski kawałek.
Nie piszę, że najlepsze, ale że jedno z najlepszych jakie słyszałem. To różnica, kto wie co się jeszcze przede mną ukrywa :) W każdym razie The Moor to moim zdaniem naprawdę jest coś. Nie jestem w stanie wymienić innego tytułu, który zaczynałby się od tak klimatycznego intra przenoszącego słuchacza w inny świat, z którego wyrywają go lecące pod rząd, zajebiste i złożone riffy ... same zmiany w perkusji i gitarze rytmicznej w pierwszym zamiatają równo.
Problem z Dirge for November polega na tym, że nie jest straszliwie słabym kawałkiem, ale mocno poharatanym - to samo co w Porcelain Heart, tylko w trochę mniejszym stopniu - pojedyncze riffy czy leady dają radę, ale kompletnie nie trzyma się to kupy. To właściwie jedyny utwór na płycie, w którym przejścia między łagodnymi i ostrymi partiami są tak kanciaste i nieuzasandnione. W innych utworach tego nie czuć (chociażby Bleak, gdzie przejścia są świetnie przeprowadzone) - Dirge for November odstaje poziomem od reszty płyty i ogólnie sprawia wrażenie wciśniętego na siłę. Może i jestem pedantyczny, ale kompletnie zabija mi on cały klimat :)
Offline
Kto się wybiera do Stodoły?
Ja się wybierałem do czasu kiedy pojawiła sie informacja,że Opeth zagra jako jedna z gwiazd na czeskim Brutal Assault.
Do Warszawy mi jakoś nie po drodze ;)
A co do twórczości to tak jak większość chyba zacząłem słuchać od "Blackwater Park".Prędzej to jakoś tak mnie nie pociągało zbytnio,ot takie szwedzkie deathowe umpa,umpa (oczywiście za wyjątkiem "Damnation",który ma parę świetnych momentów z Windowpane na czele).
"Ghost Reveries" ,koncertowe "The Roundhouse Tapes" i znakomity "Watershed" to jest Opeth który uwielbiam.
Mam nadzieję,że nastepny album podniesie jeszcze poprzeczkę wyżej choć będzie diabelnie trudno...
No i czekam z niecierpliwością na występ w sierpniu na BA ;)
Offline